Rośnie popularność chińskich aut

Pochodzące z Chin samochody coraz mocniej zaznaczają swoją obecność na światowych rynkach. Mowa tu między innymi o Starym Kontynencie, gdzie stają się wyższym zagrożeniem dla europejskich producentów. Według analiz ekspertów w przyszłości mogą stać się groźnymi rywalami, szczególnie na rynku samochodów elektrycznych oraz narazić europejski przemysł motoryzacyjny na spore straty.

Chińskie elektryki z rosnącą popularnością

Pole, na którym Chińczycy mogą się najbardziej popisać to oczywiście samochody elektryczne. Pod tym względem tamtejsi producenci rozwinęli się w niezwykle szybkim tempie i mogą skutecznie rywalizować z dotychczasowymi gigantami motoryzacyjnymi. Wedle dostępnych danych aż 8 na 10 samochodów elektrycznych zarejestrowanych rok temu w Chinach było wyprodukowanych przez chińskie marki. Jest to naprawdę dużo, szczególnie gdy pod uwagę weźmiemy to, że aż ⅔ wszystkich elektryków w 2022 roku zostało zarejestrowanych na terenie Państwa Środka. Sprowadzane samochody nie są już więc aż tak popularne na Dalekim Wschodzie.

Chińczycy zaczynają się również coraz swobodniej czuć na europejskim rynku. Każdego roku na Stary Kontynent trafiają nowe modele rodem z Dalekiego Wschodu. Obecnie nie mają one zbyt dużego udziału. Najnowsze prognozy wskazują jednak, że w ciągu zaledwie 2 lat Chińczycy mogą stać się znaczącym graczem w Europie. Niektóre analizy mówią o udziale rzędu około 6-7%. Można jednak spotkać się z opiniami mówiącymi o tym, że za dwa lata udział wyniesie nawet 15% rynku nowych aut. Są one jednak dość optymistyczne i ich realizacja jest mało prawdopodobna.

Jak Chińczycy zagrażają europejskiej motoryzacji?

Coraz lepsze wyniki chińskich producentów są w stanie mocno wpłynąć na stan europejskiej motoryzacji. Wyliczenia w tej kwestii stworzyła między innymi firma Allianz Trade. Według niej, jeśli chińskim producentom uda się zwiększyć udział na rodzimym rynku do 75% w roku 2030, będzie się to wiązać ze stratą rzędu 7 miliardów dla europejskiego przemysłu motoryzacyjnego.

Jeszcze większe staty może wygenerować przejęcie dużej części rynku na Starym Kontynencie. Zdobycie zaledwie 10% udziału w Europie przez Chińczyków mogłoby oznaczać, że branża na Starym Kontynencie straci aż 24,2 miliarda euro.

Dlaczego Chińczycy mogą zdobyć przewagę nad europejskimi producentami?

Przewaga Chińczyków bierze się przede wszystkim z niezwykle sprawnego łańcucha dostaw oraz produkcji. Zdecydowana większość komponentów używanych do budowy samochodów elektrycznych jest produkowana w Chinach. Ponadto używa się do nich surowców, które również wydobywa się w Państwie Środka.

W ten sposób Chińczycy mogą znacząco ograniczyć koszta produkcji swoich elektryków. Dodatkowo nie są tak mocno uzależnione od łańcuchów dostaw jak europejscy producenci. Marki z Chin nie mają więc większego problemu z wejściem na rynek na Starym Kontynencie i rozpoczęcie bardzo agresywnej wojny cenowej. Widać to już teraz. Samochody elektryczne produkowane w Chinach wcale nie odstają od europejskich, czy nawet amerykańskich rywali. Jednocześnie są oferowane w niezwykle atrakcyjnych cenach.

Jak Chińczycy starają się zdobyć europejski rynek?

Chińskie marki dodatkowo starają się coraz bardziej zwiększyć swoją rozpoznawalność w Europie. W tym celu nie tylko oferują swoje auta w atrakcyjnych cenach. Świetnym przykładem są targi motoryzacyjne w Monachium IAA Mobility. Aż 41% wystawców na tym wydarzeniu pochodzi z Azji.

Na tych targach pasjonaci motoryzacji, eksperci oraz dziennikarze mogą zapoznać się z wieloma samochodami z Chin. Przykładem jest lider tamtejszego rynku, czyli BYD. W Monachium zaprezentuje on swój nowy model, którym jest SUV Seal U. Jest to już szóste auto w ofercie marki w Europie. Tak dużą gamę modelową udało się jej stworzyć w niecały rok, co jest naprawdę sporym osiągnięciem.

Europejską motoryzację czeka naprawdę trudna walka z chińskim przemysłem. Producenci z tamtego kraju to już realne zagrożenie i mają niemałą przewagę w wielu aspektach. Marki z Europy z pewnością nie zamierzają jednak składać broni w tej rywalizacji.